Zespół: Simply Flow

Cajonista: Michał Domagała

Cajon: Fibo Percussion

 

Kiedy, jak i dlaczego zacząłeś grać na cajonie?

Michał: Na cajonie zacząłem grać 3 lata temu, ale pierwszy raz ten instrument widziałem na warsztatach z Martinem Verdonkiem jakieś 10 lat temu w sklepie Music Store w Poznaniu. Jestem perkusistą i szukałem możliwości rozwoju dla siebie i chciałem grać na congach. Pojechałem na te warsztaty i tam zafascynował mnie cajon, bo brzmiał jak perkusja, a nie trzeba tyle gratów nosić :) Jednak z braku czasu odkładałem decyzję przez kolejne 7 lat, aż do czasu, gdy na koncercie Anny Marii Jopek widziałem Pawła Dobrowolskiego, jak w 2 utworach gra na cajonie. Nawet nie pamiętam czy na cajonie był tak genialny jak na zestawie, ale podjąłem decyzję, że właśnie na cajonie chcę grać. No i dalej już poszło.

 

Swoje umiejętności gry na cajonie, doskonalisz pod okiem najwybitniejszego polskiego perkusjonalisty, czyli Macieja Gizejewskiego. Jak do tego doszło i za co najbardziej cenisz sobie te lekcje.

Michał: Po zakupie cajona pełen zapału zabrałem się do pracy, ale brzmiało to wszystko tak, jakby chciało, a nie mogło :) Postanowiłem szukać kogoś, kto mnie nauczy jakichś podstaw. Jestem z Leszna, a tu nikt nie grał na wysokim poziomie na cajonie, szczerze powiedziawszy na tamten moment nie znałem nikogo, kto by nawet miał ten instrument. Kolega, który kończył Akademię Muzyczną w Poznaniu powiedział, że zna takiego magika w Poznaniu, który wymiata na cajonie. Dał mi namiary na facebooka do Macieja, napisałem i po tygodniu miałem pierwszą lekcje. Do Poznania mam 80 km, więc nie są to lekcje regularne, w sensie np. co tydzień. Jeżdżę do Macieja raz na pół roku, ogarniamy jakąś część materiału i na następne pół roku mam mnóstwo roboty. Po tym czasie jadę znów i Maciej weryfikuje moje postępy i jedziemy dalej z materiałem. Jak mam jakieś wątpliwości Maciej służy radą zdalnie. Cenię sobie jego wiedzę, umiejętność przekazania tej wiedzy i jego sposób bycia. Jest bardzo wyluzowany, otwarty, ale jednocześnie wymagający i konkretny. Otworzył mi oczy – a właściwie uszy – na inne gatunki muzyki, inny sposób myślenia o muzyce, o rytmie, kompozycji i wlał we mnie dużo wiary we własne umiejętności. Potrafi powiedzieć co robisz źle, ale jednocześnie docenić to co robisz dobrze, a nawet szczerze się tym jarać :) Nigdy nie zapomnę pierwszej lekcji, na której zapytał mnie czy chcę na cajonie pukać czy grać. Jako, że chciałem grać – zabraliśmy się ostro do roboty – kolejne pół roku to było mozolne wydobywanie podstawowych, pojedynczych uderzeń, które były potwornie nudne. Ale gdyby nie ta podstawa nie nauczyłbym się całej reszty. Maciej spowodował, że przestałem cajon traktować jak imitację perkusji, a zacząłem go traktować jak niezależny instrument, pełen niewyczerpanych możliwości. Choć oczywiście jeszcze mnóstwo pracy przede mną.

 

Na jakim cajonie grasz?

Michał: Gram na cajonie strunowym polskiego producenta Fibo Percussion. Na początku przygody z instrumentem miałem jakiegoś Meinla – bo wiadomo – markowy :) Ale właśnie na lekcji u Macieja zetknąłem się z produkcją Fibo i mnie oczarował. Z lekcji wracałem z nowym materiałem do ćwiczeń i nowym cajonem. Ma fantastyczne niskie tony i wyrazisty snare. Poza walorami brzmieniowymi cenię sobie producenta – Cezarego Lemanowicza. Do dziś służy mi radą i udoskonalam instrument pod jego kierownictwem.

 

Jaki rodzaj muzyki tworzy zespół Simply Flow?

Michał: Ciężko jednoznacznie zdefiniować, ale myślę, że można to nazwać akustyczny pop/rock. Jako perkusista większość życia muzycznego łoiłem na bębnach w mocnych, rockowych zespołach. Z biegiem lat moja wrażliwość muzyczna znacznie złagodniała i zapragnąłem grać muzykę akustyczną. I tak powstał Simply Flow. Założyłem go z wokalistką Karoliną, szybko znalazłem basistę Grzesia, później gitarzystę i poszło. Po krótkim czasie gitarzysta odszedł, ale w jego miejsce wskoczyło dwóch innych – Paweł i Wojtek -   tak wykrystalizował się skład, w którym gramy od długiego czasu. Gramy zarówno swoje kompozycje, jak i covery, które staramy się robić w zaskakujących wersjach. Plusem dodatnim – jak mawia klasyk – jest fakt, że oprócz wspólnego grania muzyki przyjaźnimy się ze sobą. Granie jest jednocześnie okazją do spotkania i budowania relacji. Lubimy też kontakt z publicznością – mam nadzieję, że ten nastąpi najszybciej jak się da.

 

Więcej o zespole Simply Flow na:

https://www.facebook.com/simplyflowband